niedziela, 27 stycznia 2013

3. How to be happy?


Niektóre rzeczy przychodzą zbyt łatwo, czasami po prostu nie mamy kontroli nad niczym, a tym bardziej nad życiem, które dotychczas zależało od innych. Ale od teraz wszystko co robisz zależy od Ciebie i od Twojego serca, zapamiętaj to.

                Nigdy nie miałam metra kwadratowego, które byłoby wyłącznie moje, ale wczorajszego dnia wszystko się zmieniło. Poznałam panią Caroline, która zaproponowała mi kawałek swojego domu do użytku. Kawałek domu, który miał być tylko mój. Nikogo więcej.
To pojedyncze łóżko, które stało pod ścianą, które było przysłane niebieską pościelą. Ta mała półka, która wisiała nad stolikiem i bujanym fotelem. Właśnie! Zastanawiam się skąd pani Caroline ma tak wielki zasób bujanych foteli? Przechodząc przez pomieszczenia widziałam już trzy, u mnie jest czwarty.
A ta szafa co stoi w rogu i ma lustro na sobie? Widać, że wszystko ma swoją datę. Lustro nie świeci się tak jak powinno, łóżko skrzypi pod moim ciężarem, chociaż ważę niespełna pięćdziesiąt pięć kilo. Mimo, że pokój ma już wyblakłą żółtą barwę to sądzę, że jest w nim więcej życia niż w nowojorskim domu dziecka, gdzie ściany były poozdabiane różnymi malowidłami. Ściany tutaj były puste. Oprócz wielkiego zegara, który tykając sprawiał, że miałam gęsią skórkę na karku oraz wisiał portret przepięknej kobiety o błękitnych oczach, które wydawały się patrzeć na mnie, niezależnie gdzie bym stała.
                Podeszłam do ogromnego okna, które prawie zajmowało całą ścianę i napierając mocno na klamkę, otworzyłam je, wpuszczając do pomieszczenia trochę świeżego powietrza.
- Witaj, Londynie. – powiedziałam, zaciągając się powietrzem.
Wszystko z góry wyglądało inaczej. To co wczoraj wydawało się nudne i nie warte uwagi, dzisiaj sprawiało, że miałam ochotę wyskoczyć z okna prosto w to miejsce. Jedno z tych miejsc to był park niedaleko domu, gdzie można było dojrzeć grupę ludzi uprawiającą jogging czy też młodzież udającą się w stronę centrum handlowego.
                Usłyszałam głośne dzwonienie i spostrzegłam, że tuż za parkiem stoi duża katedra z wielkim zegarem, który pokazywał godzinę 9. Szybko zamknęłam okno i pośpiesznie udałam się do drzwi by móc zejść na dół na śniadanie.
Nigdy nie cieszyłam się tak na posiłek. Nawet w wigilie, gdy całym ośrodkiem zasiadaliśmy do ogromnego stołu. Wtedy wytwarzała się tylko i wyłącznie sztuczna atmosfera, która dobijała tych starszych, a młodszym dawała nadzieję, że wyjdą z tego miejsca szybciej i będą w szczęśliwym, kochającym się domu.
Kiedyś miałam szanse wyjść stamtąd i zamieszkać u pewnej znanej i bogatej kobiety, która chciała zaadoptować starszą dziewczynkę, ponieważ z młodszą sobie nie da rady. Lecz, gdy mnie zobaczyła i zdała sobie sprawę, że do urodziwych nie należę, zaadoptowała dziewczynę z mojego pokoju. Nie pamiętam jak się nazywała, chyba Lilith, ale nazywaliśmy ją „złotowłosa”, gdyż jej czupryna jasnego blondu sięgała aż bioder, czyli miejsca, gdzie moje kasztanowe włosy spoczywały jakieś dwa miesiące temu, a dziś są ukryte pod czapką.
                Wchodziłam właśnie do salonu, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Pani Caroline, ktoś przyszedł. – zawołałam, zapominając o tym, że się nie przywitałam i nie podziękowałam za nocleg.
Mam zamiar dziękować codziennie. Wybawiła mnie z koszmaru i sprawiła, że życie nabrało kolorów.
- Proszę pani… ? – krzyknęłam głośniej, ale zbędne to było.
Nikogo nie było ani w kuchni, ani w salonie. Zdezorientowana podeszłam do wielkich drzwi i spróbowałam dojrzeć w wizjerze kto przyszedł z gościną, ale osoba za drzwiami była zniecierpliwiona, ponieważ ponownie usłyszałam dzwonienie z pukaniem w drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam  chłopaka. Był może w moim wieku albo młodszy.
- Dzień dobry. – powiedziałam pierwsza.
Nawet jak chłopak był młodszy to musiałam tak powiedzieć. Tak jestem wychowana. Sama się tak wychowałam.
- Ah… - westchnął zaskoczony, a zarazem zmieszany. – Jest pani Caroline?
- Dopiero wstałam i nie widziałam pani nigdzie, ale wejdź. Usiądziesz i poczekasz na nią. – zaprosiłam go do środka, a on szybko wszedł.
I obleciał mnie strach. A co jeśli pani Caroline uzna to za naruszanie prywatności? Za to, że się rozgaszczam i robię z jej domu jakąś poczekalnie?
- Jak się nazywasz? – odezwał się chłopak, gdy usiadł na skórzanej kanapie na której wczoraj siedziałam.
- Co? – wyrwało mi się.
- No jak masz na imię… ? – ponowił pytanie.
- Leanna. – wyciągnęłam dłoń w jego stronę. – A ty?
- Ashton.  – uśmiechnął się pierwszy raz od przyjścia i uścisnął moją dłoń. – Co tu robisz?
- Co to jest? Przesłuchanie? – naskoczyłam na niego, ponieważ nigdy nie lubiłam opowiadać o sobie.
- Przepraszam, już nie będę. – powiedział chowając dłoń w tylną kieszeń.
- To ja przepraszam. Po prostu nie wiem kim jesteś, a zbytnio nie toleruję pchania nosa w nieswoje życie przez osobę, którą widzę pierwszy raz. – odpowiedziałam i zauważyłam, że pocą mi się dłonie.
- Ja już cię widziałem. – uśmiechnął się szelmowsko.
- Kiedy? – zapytałam i spojrzałam w jego szare oczy.
- Rano jak otwierałaś okno. – powiedział, a ja się zaśmiałam.
- Mieszkasz w niebie czy gdzie, że widzisz mnie tak wysoko?
- Chciałbym mieszkać w takim królestwie, niestety.. Mieszkam naprzeciwko Ciebie, ale widoki mam jak w niebie. – zaśmiał się i wystawił język.
- A co? Mieszka w okolicy jakaś bogini? Jak tak to chcę ją poznać. – powiedziałam wymijająco.
- Też chcę ją poznać, więc daj mi się pobawić w dziennikarza, a ty grzecznie odpowiadaj. – powiedział i przeczesał dłonią swoją grzywkę.
- A myślisz, że kim ty jesteś?! Przyszedłeś do domu i myślisz, że będziesz mi rozkazywał? Grubo się mylisz. – odwróciłam się na pięcie. – Idiota. – mruknęłam pod nosem.
- Słyszałem idiotko. – krzyknął, a po domu rozniosło się echo jego śmiechu.
Nie powiem, jego śmiech sprawił, że na plecach miałam gęsią skórkę, ale tylko dlatego, że jego głos był niesamowicie melodyjny. Stwierdziłam, że dam sobie spokój z Ashtonem i poszukam pani Caroline. Otworzyłam drzwi główne i spostrzegłam w oddali staruszkę z torbami.
- Pani Caroline! – zawołałam z ulgą. – Wszędzie pani szukałam. – podbiegłam do niej i wzięłam od niej zakupy.
- Przepraszam złotko, ale rano zdałam sobie sprawę, że mam pustą lodówkę, więc poszłam kupić coś do jedzenia i tyle mi zeszło. A myślałam, że sobie pośpisz troszkę dłużej to zdążę. – mówiła, a na jej policzkach było można ujrzeć różowe plamki.
- Nic się nie stało, po prostu się martwiłam.. – powiedziałam cicho. – Jakiś chłopak przyszedł. Ashton czy jak mu tam. – mówiłam przez zęby.
- Ah! Na miłość Boską! Zapomniałam, że dzieciak przychodzi dzisiaj ogródek skosić  i podlać kwiaty.
- Przecież ja mogłabym to zrobić… - powiedziałam i po chwili zdałam sobie sprawę, że chamsko potraktowałam chłopaka, który tylko pomaga pani William.
- Dziecinko droga! Ashton pracuje u mnie już od 4 lat. – westchnęła i zaczęła się wspinać po schodkach do domu.
- To ile on miał jak zaczął pracować? Dziesięć? – powiedziałam z ironią.
- Nie, w 15 urodziny przyszedł pierwszy raz. – powiedziała z uśmiechem.
- On ma 19 lat? – nie dowierzyłam, aż reklamówka mi wypadła z dłoni, na szczęście nic się nie stało.
- Prawda, że przystojny? – powiedziała pani Caroline.
- Przystojny… - powiedziałam zamyślona, zastanawiając się nad urodą Ashtona, a po chwili wpadłam prosto na zainteresowanego.
- Przystojny idiota? Tego nie słyszałem, ale podoba mi się. – mruknął mi do ucha.
-  Do pochlebiaj sobie, kochaniutki. Jak oślepnę to sobie możesz wziąć te słowa do serca, ale nie teraz, gdy widzę dokładnie twoją twarz. – odpowiedziałam na odczepne.
- Oh, widzę, że już się poznaliście i zaprzyjaźniliście! Cudownie! Wspaniale! – krzyczała pani Caroline, klaszcząc w dłonie.
- Bardzo dobrze się poznałam z tym idio… Z Ashtonem. – powiedziałam i zaniosłam zakupy do kuchni.

Hej! Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale po prostu były ferie i nie miałam kiedy dodać, bo wyleciałam do Anglii, a nie wzięłam swojego laptopa! :C
Gdy już tylko przyleciałam dodałam bohaterów i zdałam sobie sprawę, że dużo osób skomentowało ostatniego posta i mam 8 obserwatorów! To wiele dla mnie znaczy<3
W tym rozdziale poznaliście Ashtona, który na razie może sprawiać wrażenie nowego casanovy, ale jednak taki nie będzie. Iii możecie zauważyć już wzmiankę o Lilith (: 
Następny rozdział niebawem, więc zaglądajcie.
Fajnie by było jakbyście skomentowali, gdy już przeczytaliście, a jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach wystarczy napisać nazwę swojego bloga czy twittera! 
Much Love <3

9 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Coraz bardziej mi się podoba :) Czekam na dalszą cześć, a ten Ashton jest taki ihbfuidbvgifgv. Zapraszam do siebie: http://give-me-yoour-heart.blogspot.com/ http://everydayinlovewithyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowne. naprawdę, masz wielki talent. jak opisywałaś ten pokój, czułam się, jakbym tam była.

    OdpowiedzUsuń
  3. Twój styl pisania jest zniewalający ...A to w jaki sposób to wszystko opisujesz ... cudo.
    @fuckmeharry_69

    OdpowiedzUsuń
  4. Rewelacja ! już nie mogę doczekać się nexta :: )) pisz szybciutko ;** @nessive_

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach, czemu ja komentuje ten rozdział dopiero teraz? Skoro przeczytałam go juz dawno? :< Nie wiem, chyba mam skleroze! haha
    Nieważne, weszłam tu by skomentować tak więc to czynię.
    Rozdział jest dobry, jak widzę akcja się rozkręca i jestem ciekawa czy bohaterkę będzie coś łączyć z Ashtonem bo z tego co widzę ich relacje póki co nie należą do najlepszych. I ta starsza kobieta, ona jest taka kochana! Mam nadzieję, że będzie wspierać dziewczynę do końca :)
    Zapraszam do mnie na 1 rozdział :) Mam nadzieję, że się spodoba i zostawisz po sobie komentarz. <3
    http://taste-your-lips.blogspot.com
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. spotkanie po raz pierwszy Lea i Ashtona było po prostu zaje*iste ! I to jak myślała, że jest od niej młodszy, a tu dupa rok starszy - urooocze :D i pojawiła się wzmianka o Lilith uhuhu cieszy mnie to bardzo ^^ ale nie podejrzewałam, że ta Lilith będzie taką Lilith :D nie mogę się doczekać, aż w opowiadaniu pojawiają się już wszyscy bohaterzy *-*

    OdpowiedzUsuń
  7. Czuję, że pomiędzy Leą a Ashotem iskrzy .<3 jednak mam nadzieję, że się mylę! ten chłopak troszkę mi się nie podoba -.-
    ale to do ciebie należy wybór jak rozegrasz dalsze losy bohaterów!
    Idzie ci doskonale ^.^


    ------
    tymczasem u mnie pierwszy rozdział http://wanna-fuck-with-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Heeej! Chciałabym Cię zaprosić na nowy rozdział na moim blogu! :) Mam nadzieję, że zechcesz wpaść i przeczytać to co udało mi się stworzyć <3
    http://taste-your-lips.blogspot.com/
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej. Przepraszam za spam, ale chciałaś być informowana o nowych wpisach. Polecam założyć zakładkę "spam" :)

    http://cutmedownathousandtimesaday.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń